Napisz do nas.
info@bezcenzury.ketrzyn.pl

Media

 

 

 

 

 

 

Populizm, desperacja, demagogia?

W dyskusji o komunikacji bezbiletowej i autobusach elektrycznych, w mediach społecznościowych ukazał się tekst autorstwa p. Grzegorza Beredy, mający rzekomo ukazywać zalety komunikacji bezbiletowej. Tymczasem głos tego autora - czyli według stanu mojej wiedzy  osoby niekompetentnej w obszarze transportu - to lista pobożnych życzeń, a w moim odczuciu wręcz desperacka próba obrony czegoś, co w żaden sposób się nie broni. 

Otóż taka forma transportu publicznego ma sens tylko w niewielkich miasteczkach jak np. Lidzbark Warmiński, gdzie wobec charakteru socjalnego komunikacji  - czyli faktu, że większość pasażerów stanowią osoby zwolnione z opłaty, utrzymywanie systemu biletowego jest tylko źródłem dodatkowych kosztów.

Pan Bereda w swoim wpisie usiłuje jednak przekonać, jak to dzięki bezbiletowej komunikacji w Kętrzynie, kierując się kalkulacją ekonomiczną dokonał wyboru komunikacji miejskiej zamiast samochodu, w skutek czego zaoszczędzone kilkanaście złotych mógł wydać w lokalu, nakręcając tym samym koniunkturę gospodarczą w mieście i nie dając zarobić Orlenowi.

No ciekawe, co na to Orlen chcący inwestować w Kętrzynie i co pan Bereda powiedziałby ludziom liczącym na miejsca pracy...

Ale do rzeczy. Czy Pan Bereda nie mógł do tej pory korzystać z komunikacji? Czy zarobek kilkunastu złotych minus te 2 zł na bilet nie dawał mu korzyści? Ależ tak i widać tu doskonale, że  sformułowania pana Beredy są tworzone pod tezę.

Tymczasem wzrost kosztów funkcjonowania komunikacji bezbiletowej, spowoduje większe wydatki z kasy miasta na komunikację. Skutkiem tego, w perspektywie czasu, podatki lokalne oraz wszelkiego rodzaju opłaty poszybują w górę tak, aby miasto mogło dotować ten komunikacyjny worek bez dna.

Jeżeli jednak przedsiębiorcy i inni podatnicy zostaną obciążeni kosztami "darmowej komunikacji", to przedsiębiorcy przerzucą je na konsumentów, zaś konsumenci będą mieć mniej w portfelu płacąc więcej nie tylko w knajpie, ale generalnie dysponując mniejszymi pieniędzmi. Szacuję, że ostatecznie drastycznie wzrosną podatki od nieruchomości, psów, czy opłaty dzierżawne. Tego już Pan Bereda nie uwzględnił. 

Ale dobrze, niech już będzie ten przykład p. Beredy oparty na opijaniu sukcesu drużyny sportowej.  No więc przykład ile przykładowy Kwiatkowski by wydał wracając z meczu, gdyby komunikacja kosztowała 2,80 zł, a piwo powiedzmy 12 złotych? Wydałby niecałe 15 zł. A gdyby przy "darmowej komunikacji" piwo kosztowało 17 złotych?  No właśnie. A pamiętajmy, że Kwiatkowski w ogóle może nie mieć chęci na mecz i pieniążków na piwo, jeśli każdego dnia będzie więcej płacił za chleb.

Szanowny Panie Bereda, ludzie potrafią liczyć, ale też i wiedzą, że za darmo nie ma nic. Są natomiast opłaty, których nie widać, ale będzie je czuć w portfelach. Lokalni przedsiębiorcy też mogą tego nie wytrzymać finansowo. Niestety tak zadecydowali niemal wszyscy kętrzyńscy radni.

Warto też dodać, że bezbiletowa komunikacja - jeśli wierzyć słowom wiceburmistrza Wróbla, który mam wrażenie  zagalopował się na grudniowej sesji i odkrył karty - to nie jest akt dobrej woli burmistrza jak jest to przedstawiane opinii publicznej, ale zobowiązanie wynikające z dotacji unijnej, dzięki której zarobił producent autobusów elektrycznych, a Kętrzynianie poniosą koszty.

Pan Bereda nie pojechał samochodem - super, ale równie dobrze mógł nim nie jeździć gdy komunikacja była płatna. Też by zaoszczędził kilkanaście złotych minus dwa złote na bilet MPK, nie wspierał koncernu paliwowego i nie zatruwał planety. Proszę mi wybaczyć ten sarkastyczny ton na koniec, ale trudno się powstrzymać gdy zamiast merytorycznej dyskusji o transporcie (do jakiej ani burmistrz ani Pan Bereda nie mają kwalifikacji) pojawia się albo lobbing branży elektromobilności, albo demagogia. 

Pan M.

 

 

 

 

Spis treści