Napisz do nas.
info@bezcenzury.ketrzyn.pl

Media

 

 

 

 

 

 

W połowie latach siedemdziesiątych rozpocząłem pracę i pierwszy raz zetknąłem się z nomenklaturą partyjną.[1] Po kilku tygodniach jeden z kierowników zapytał.

- Czy towarzysz należy do partii?

- Nie - odparłem zdziwiony.

- A, to w takim razie może wstąpicie. Mogę dać deklarację – drążył.

- Wiecie, u nas, oprócz narad kierownictwa, spotykamy się w partii i tam decydujemy o najważniejszych sprawach – patrzył wyczekująco. – O awansach oczywiście też… Namyślcie się.

Do partii nie wstąpiłem, mimo że w tamtych czasach była to droga do łatwiejszego życia. Przynależność do „bloku wschodniego”, ustalona przez zwycięzców II wojny światowej, wydawała się wtedy niewzruszalna.[2]

*** 

Dzisiaj, oprócz nomenklatury partyjnej, panoszy się miejska nomenklatura. Na stanowiska powołuje się najbardziej aktywnych nomenklatorów.[3] Sama przynalezność do partii nie wystarcza. Trzeba należeć do komitetu / klubu / porozumienia / grupy a przynalezność partyjna to tylko listek figowy. Przykłady?

Jeden, po studiach politologii, przez wiele lat należący do partii, która rządziła w mieście. Jego partia przegrała wybory. Zapisał się do następnej partii, aktualnie współrządzącej. Został prezesem spółki komunalnej.

Drugi należy do tej właściwej partii. Więc także został prezesem spółki komunalnej. 

Trzeci był ważnym dyrektorem zarządzającym, w dużej firmie na południu Polski. W ostatnim roku jego pracy wyszło 100 milionów straty. Ma jednak „plecy”, więc zostaje prezesem innej firmy komunalnej w mieście.

Czwarty kończył studia zaoczne. Był BHP-owcem, a marzył, by zostać prezesem. Został członkiem drugiej współrządzącej partii. Zmieniła się władza w mieście i wtedy z pomocą „teścia” zostaje prezesem. Był kłopot z doświadczeniem zawodowym. Ale kiedyś, jako szewc naprawiał buty. Więc zamiast doświadczenia na stanowisku kierowniczym zaliczono mu prowadzenie własnej działalności gospodarczej. Jego prezesowanie to szykanowanie pracowników oraz jazdy samochodem służbowym do sklepu i do domu. Wynik? Kontrola Państwowej Inspekcji Pracy i skierowanie sprawy do prokuratury. Czy teraz „teść” i partia go wybronią?

To tylko przykłady wynikające z nomenklaturowego sposobu zarządzania grupy aktualnie trzymającej władzę. 

Część czytelników znajdzie tutaj analogie do rzeczywistości. Czy słusznie?

Uważam, że nie.

Dzisiaj jest inaczej.

Jest gorzej.

________________________________

[1] Nomenklatura partyjna – obsadzanie stanowisk kierowniczych w ZSRR i krajach bloku wschodniego oparty na rekomendacji partii komunistycznej.

[2] Jedną z przyczyn upadku poprzedniego ustroju było złe zarządzanie gospodarką. Na decydujących stanowiskach znajdowali się partyjni. Często bez wymaganego wykształcenia i doświadczenia zawodowego, za to z „plecami” w partii. Taki towarzysz siedział na stanowisku, dopóki jego błędy nie stały się zbyt głośne. A gdy rozłożył firmę, dawano mu inną. Stąd powstało powiedzenie „karuzela stanowisk”.

[3] Nomenklator – niewolnik lub sługa w starożytnym Rzymie, zajmujący się obwieszczaniem swojemu panu…

 

 

 

 

 

Spis treści